Hokery, taborety, stołki, ryczki, zydelki …..

Meble tak powszechne, tak pospolite. Często niedoceniane i wzgardzane. A jak bardzo potrzebne ! Pochwalimy się znajomym nowym fotelem, szafką, kompletem krzeseł ale taboretem ? Na szczęście myśl ludzka na przestrzeni dziejów stworzyła wiele ryczek i zydelków tak ładnych i funkcjonalnych, że do dzisiaj budzą podziw. Mnie osobiście zawsze ciekawiły taborety robocze, te warsztatowe. Ponieważ służyły ( i służą ) do pracy to ich wartości praktyczne postawiono ponad ich pięknem. Stały się jednak inspiracją do wielu projektów, które łączą w sobie robocze i wzrokowe zalety. Tym razem jednak na tapetę wziąłem odmianę taboretów wysokich. Tych barowych. Spotykanych w pubach, wszelkiego rodzaju knajpkach i coraz częściej w naszych domach. Wraz z trendem otwierania kuchni na salony i “wyspiarską” zabudową pojawił się hoker czyli odmiana wysokiego taboretu. Zajmuje mało miejsca, jest przestawny. Idealny do wysokich, barowych blatów. Przyjęło się, że wysokość hokera powinna być o 20 – 30 cm niższa od blatu przy którym stoi. Planując zmianę wystroju kuchni/jadalni warto uwzględnić zarówno wysokość blatów jak i hokerów. Nie należy zapominać o najmłodszych gdyż to co dla nas będzie frajdą i spełnieniem dizajnerskich marzeń dla naszych pociech stanie się wyzwaniem równym ze zdobyciem szczytu K2. Hoker powinien być oczywiście stabilny, dobrze wyważony i w miarę możliwości wygodny. Nie należy spodziewać się po najbardziej wygodnym taborecie, że rozsiądziemy się     w nim jak w fotelu ( i przytniemy przysłowiową drzemkę : ).

Na koniec nasza propozycja hokera. Mocno industrialny, praktyczny, trwały.